środa, 31 lipca 2013

Manhattan – Lotus 78C

Dziś przychodzę do Was z moim lakierowym odkryciem wakacyjnym – Lotusem 78C od Manhattanu. Uwielbiam nudziaki, ale tym razem postanowiłam zaszaleć :D Zakochałam się w tym turkusowo-błękitnym  kolorze! Jest taki pozytywny, dodający energii i żywy :) Zobaczcie same:





 Kupiłam go na promocji -25% na lakiery w Rossmannie za 10,50 zł za 11 ml :) Do pełnego krycia potrzebne są 2 warstwy, bo 1 nieco smuży. Jest bardzo trwały! Przy pomywaniu, sprzątaniu itp. Trzyma się co najmniej 4 dni! Po tygodniu miałam zdarte tylko końcówki! Zauważyłam tylko dziwną rzecz-po pomywaniu paznokcie stawały się białe na końcach głównie, coś jakby ombre :P Po jakiś 5 minutach kolor wracał do pierwotnego.

Fajny pędzelek, który równomiernie rozprowadza lakier nie pozostawiając smug. Do tego ładny design butelki i szata graficzna, choć niestety naklejka z przodu się odkleja i przeszkadza to trochę w malowaniu. I jeszcze minus za trochę za długie schnięcie.




Coś czuję, że to będzie mój ulubiony lakier ze względu na kolor i trwałość ;) Jakie lakiery podbiły Wasze serca w te wakacje?


M.



Read More




poniedziałek, 29 lipca 2013

Evrēe -Odżywczo - ochronny krem do rąk i paznokci

O łapki trzeba dbać, więc zwykle przy zakupach jakiś krem do rąk ląduje w koszyku. Pod koniec zimy trafił do mnie właśnie ten krem. Jak się sprawdził?
 
Co mówi o nim producent?
Zawiera: witaminy E i F, masło shea, olejki owocowe (migdałowy, makadamia) oraz roślinne emolienty.Krem intensywnie odżywia i nawilża skórę dłoni oraz wzmacnia paznokcie, łagodzi podrażnienia i sprawia, że skóra staje się miękka, aksamitna i sprężysta. Dzięki swoim składnikom tworzy ochronny filtr zabezpieczający skórę przed utratą wilgoci oraz ponownym wysuszeniem.
Delikatnie wmasować w skórę dłoni i paznokcie. Stosować kilka razy w ciągu dnia, po każdym myciu rąk i przed snem. Krem ma zastosowanie do bardzo suchej, podrażnionej i zniszczonej skóry.




Skład:Aqua (Water), Caprylic/ Capric Triglyceride, Urea, Glycerin, Cetearyl Alcohol, Ceteareth-20, Prunus Amygdalus Dulcis (Sweet Almond) Oil, Glyceryl Stearate, Butyrospemum Parkii (Shea) Butter, Glyceryl Linoleate, Glyceryl Linolenate, Cera Alba (Beeswax), Aluminium Starch Octenylsuccinate, Macadamia Ternifolia Seed Oil, Sodium Acrylate/ Acryloyldimerhyltaurate Copolymer, Isohexadecane, Polysorbate 80, Dimethicone, Tocopheryl Acetate, PEG-8, Tocopherol, Ascorbyl Palmitate, Ascorbic Acid, Citric Acid, Xanthan Gum, Disodium EDTA, Propylene Glycol, Diazolidinyl Urea, Iodopropynyl Butylcarbamate, Parfum (Fragrance)
Cena: ok. 8 zł

 
 Kupiłam go w promocji, chyba w Rossmannie. Ma miły i przykuwający oko wygląd i zawiera w sobie równie przyjemną zawartość. Ma bardzo delikatny, przyjemny zapach który utrzymuje się na dłoniach dość długo. Szybko się wchłania, nie pozostawia uczucia "spoconych dłoni". Dobrze nawilża dłonie, jest bardzo wydajny. Konsystencja jest bogata, ma się wrażenie, ze nasze dłonie s traktowane po królewsku. Wystarczy niewielka ilość, by nasmarować całe dłonie. Efekty są natychmiastowe (nawilżenie i odżywienie do umycia dłoni mydłem), a przy dłuższym, regularnym stosowaniu, dłonie stają się nawilżone i odżywione, nawet po umyciu. Naprawdę świetny produkt. Z pewnością do niego kiedyś wrócę!


D.
 
Read More




niedziela, 28 lipca 2013

Nowości u M.

No i kolejny raz przygarnęłam kilka nowych kosmetyków, trzeba się uszczęśliwiać w wakacje! :D


Oto, co dołączyło do moich zbiorów:
  •   Żel pod prysznic Powerfruit Relax jagoda Nivea – 10,99 zł/Vica; miało być tak pięknie, ale jakoś nie pachnie :( Produkt sam w sobie bardzo przyjemny. Jako gratis do niego dostałam próbkę 50 ml balsamu pod prysznic Nivea :) 
  • Szampon Goodbye Damage Garnier Fructis –6,99 zł/Vica; moje włosy całkiem się z nim polubiły, do tego ładnie pachnie, jak to Fructisy ;)
  • Jedwab do ciała ze złotym pyłem Eveline – 12,99 zł/Rossmann; mam co do niej duże nadzieje, ale zrobiłam sobie próbę na skórze i muszę przyznać, że nie żartowali z tym złotem :P wyglądałam jakbym była z niego odlana! Polecam szczególnie na noc i dla tych już trochę opalonych-będzie idealnie podkreślał opaleniznę, na dzień wolę jedwab z Delii
  •  Maska do włosów Elseve Total Repair L’Oreal - 15,29 zł/Rossmann; maska do włosów zniszczonych, mam co do niej duże oczekiwania, zobaczymy jak się spisze…
  •   Maseczka błotna Efektima – 2,39 zł/Rossmann; jestem niej bardzo ciekawa!
  • Lakier do paznokci Lotus 78C Manhattan – 10,49 zł/Rossmann; cudowny kolor! Na paznokciach wygląda jeszcze ładniej! Na dniach planuję jego osobną recenzję :)
To by było na tyle, do Was też wpadło coś nowego?

M.

Read More




piątek, 26 lipca 2013

Zmywaczowa męczarnia od Essence

Będąc w Douglasie, skusiłam się na Zmywacz Essence o zapachu kokosa i papai. Nie byłabym sobą gdybym go od razu nie spróbowała. Jak wypadł, w porównaniu do zielonej Isany, która, póki co, jest bezkonkurencyjna?


Co o nim mówi producent?
Nawilżający zmywacz do paznokci skutecznie usuwa każdy lakier bez wysuszania skórek i płytki paznokcia. o zapachu kokosa i papai. 

Skład: Aceton, Aqua (Water), Alcohol Denat., Propylene Glycol, Butyl Acetate, Parfum, Benzyl Alcohol, CI 42090 (Blue 1 Lake).
Cena: 4,50/150ml
Moja opinia
Zacznę od plusów, a właściwie plusa, bo aż jeden się znalazł! Zapach zdecydowanie przyjemny, choć typowo kokosowy, nie czuć tam żadnej papai. I na tym właściwie zalety tego produktu się kończą. Jako zmywacz kompletnie sobie nie radzi. Ma problem nawet ze zmyciem odżywki do paznokci. Masochistka ze mnie, bo próbowałam zmyć nim zwykły jasny lakier. Co ja się namęczyłam! Jakby mało było tego, że nie zmywa, to jeszcze wysusza skórki, a jak uda mu się już coś zmyć, to płytkę paznokcia też przesuszy. Butelka ma duży otwór, większy niż w Isanie, więc łatwo też wylać. Design butelki można zaliczyć do ładnych, więc ewentualnie da się znaleźć drugi plus, ale co z tego, skoro nie spełnia podstawowego zadania?

Swego czasu była jeszcze inna wersja tego zmywacza. Czy też zachowywała się tak koszmarnie? Jeżeli nie, to czy jest jeszcze dostępna?

 
D.


Read More




środa, 24 lipca 2013

Ideał dla sucharków – Bielenda – masło awokado

Muszę przyznać, że moja skóra nie wymaga zbytniego nawilżania (z wyjątkiem upalnych dni) i z całą pewnością wystarczają mi zwykłe balsamy do ciała. Ale nie na nogach. Moje nogi to typowe sucharki i sprawiają mi tym duuużo problemu… Przedstawiam Wam mojego bohatera:


Aż 200 ml masełka mieści się w estetycznym, żółtym pojemniczku. Wersja awokado przeznaczona jest dla skóry suchej i odwodnionej. Stosowałam je na całe ciało i moja skóra bardzo się z nim polubiła-bardzo dobrze nawilżone ciało i nogi były w znacznie lepszym stanie. W najbliższym czasie postaram się sięgnąć po wersję granat (dla skóry normalnej) i sprawdzić, czy będzie się spisywał tak dobrze jak jego brat ;)

Masło wchłaniało się szybko, nie pozostawiało na skórze uczucia tłustej warstwy i szybciutko można było się ubierać bez obaw o przyklejenie się rzeczy do ciała ;) Mogłam go bez problemu stosować , kiedy bardzo się spieszyłam, miałam niewiele czasu, a chciałam wyglądać ‘jakoś’ :P Do tego jego zapach – obłędny! Czasem otwierałam słoiczek tylko po to, żeby powąchać, przyznaję :P

Jestem bardzo zadowolona z jego działania, bo po zastosowaniu widziałam wyraźną różnicę w wyglądzie mojej skóry, bardzo mi pomógł. Myślę, że jest to bardzo dobry produkt dla osób z suchą skórą, bo w tej kwestii naprawdę radzi sobie świetnie, żadne sucharki mu nie straszne :D

Cena: 15 zł

M.
Read More




wtorek, 23 lipca 2013

Deszcz, wichura, grad, matura, czyli lakier uniwersalny

Moim zdecydowanym faworytem jeśli chodzi o lakiery do paznokci są nudziaki. Mam całkiem sporą ich wesołą gromadkę i ciągle poszukuję tego jedynego ;) Uważam, że nudziaki mają tę przewagę nad innymi lakierami, że są delikatne, niewyzywające, stonowane, a zarazem upiększają nasze dłonie i sprawiają, że wyglądają na zadbane i ciężko się od nich oderwać, a tak daleko im do neonów… :D Ot, lakiery uniwersalne na każdą okazję. :)

Dzisiejszy bohater posta zdecydowanie podbił moje serce. Już jakiś czas temu wybrałam się do najbliższej drogerii po ‘kosmetykiniezbędnemidożycia’ (:D) i akurat tego dnia była promocja na Rimmelowskie lakiery Lycra PRO. Szarpnęłabym się pewnie na jakiś bardziej wyrazisty kolor, ale z dostępnych odcieni żaden specjalnie mnie nie zachwycił, więc do koszyka wpadł nudziak. :) Kupiłam to cudeńko za 8 zł i pokochałam od pierwszego maźnięcia :)! Muszę się przyznać, że to mój pierwszy Rimmelowski lakier i jestem z niego bardzo zadowolona, muszę wybrać się do Rossmanna na promocję -25% na wybrane lakiery do końca lipca! :)


Lakier, o którym mowa to Lycra PRO nr 365 Beige Style. Kolorek niewiele różni się na paznokciach od tego w buteleczce (choć zdjęcia nie uchwyciły zbyt dobrze kolorów), jednak na paznokciach jest bardziej różowy, co sprawia, że ciągle poszukuję swojego nudziakowego ideału ;) Początkowo po pomalowaniu wydaje się bardziej brzoskwiniowy, ale po wyschnięciu przechodzi właśnie w tony różu.



Lakier posiada całkiem spory, przyjazny pędzelek i nie ma problemów z manewrowaniem nim. Na nakrętce jest naklejka ANTI-FADE i rzeczywiście nie pozostawia żadnych smug czy niedociągnięć, nawet jeśli bardzo się spieszymy i przed wyschnięciem płytka nie wygląda na gładką. Do tego schnie bardzo szybko, jak tu go nie kochać? :) A tu jednak-już po 1-2 dniach po pomalowaniu końcówki zaczynają się ścierać, odpryskuje się. Spodziewałam się po nim raczej lepszej trwałości, ale mimo to jest moim wielkim ulubieńcem i uwielbiam go nosić :)

Po niemalże pełnego krycia wystarczy już jedna warstwa, ale wiadomo jak to bywa z trwałością przy jednej warstwie… Ja mam na paznokciach dwie warstwy, które kryją całkowicie i kolor jest wówczas ładniejszy.

Oto, jak prezentuje się na moich paznokciach (przepraszam za stan moich skórek :():




Znacie, polecacie jakieś nudziaki? :)

M.

Read More




niedziela, 21 lipca 2013

Mały nagrodowy haul by D.

Przepraszam za długą nieobecność, ale pochłonęło mnie robienie prawa jazdy. Mogę się już pochwalić, że zdałam wszystko za pierwszym razem i już nie muszę się martwić. Nie obyło się bez dużego stresu. W nagrodę przybyło mi kilka kosmetyków :)

Dotarły do mnie 3 kosmetyki z MAX Make Up: automatyczna kredka w kolorze czarnym (wydaje mi się nieco twarda po otwarciu, ale zobaczymy, jak na oku będzie się spisywać), tusz do rzęs (został mi polecony, więc będziemy próbować) i mój pierwszy eyeliner w żelu. Pędzelek wydaje się bardzo miły, ale jeszcze się nim nie malowałam. Chciałam spróbować najpierw ten z Essence, ale skoro ten mi już wpadł w łapki... ;)

 
Kupiłam także Szafirowy peeling do dłoni z maską i Wulkaniczny peeling do stóp z maską z Perfecty. W Biedronce dorwałam maseczki - odżywczo-oczyszczającą oraz na trądzik ( z zamierzeniem, że dobrze oczyści). Były chyba po 2,99. Zobaczymy jak się będą sprawowały. Ku mojemu zdziwieniu dostrzegłam jeszcze Peelingi z BeBeauty po 7,99 ostatnie sztuki, ale się nie skusiłam, bo jednak jeszcze mam i rozsądek zwyciężył.
 
Te odżywki były po 4,99, więc żal było nie wziąć. Oleo Repair już raz użyłam i jestem z niej zadowolona, choć przetrzymana zbyt długo może z pewnością obciążyć.
 
No i oczywiście Odżywka b/s z Ziaji. Jest w ciągłym użyciu :). Szkoda tylko, że ma zapach tradycyjny dla produktów do włosów farbowanych. Dodatkowo trafiłam w drogerii na pomadki Celia Woman. Ma bardzo delikatny kolor (ja wzięłam 208), jest to pudrowy róż z poświatą pomarańczową (jeśli dobrze się przyjrzymy), więc nie wygląda babcino ;). A samo opakowanie kojarzy mi się z filmami o agencie 007.


I to tyle zakupów. Teraz będę miała więcej czasu i będę mogła się z relaksować. Najwyższa pora na przyjemny wieczór z maseczką na twarzy i nierozmyślanie o tym, czy na takiej i takiej krzyżówce mam pierwszeństwo, czy może jednak tramwaj ;P.



D.
Read More




piątek, 19 lipca 2013

Kilka słów o Lidlowym potworze

Witajcie!  Gdy już jakiś czas temu przechadzałam się między półkami Lidla w oczy rzuciło mi się kokosowe masło do ciała marki Cien. Produkt, mimo swojej sporej objętości (400 ml) prezentuje się niepozornie, a nawet wręcz sympatycznie:


Bardzo spodobało mi się niecodzienne opakowanie z zamknięciem, przezroczystość słoiczka i zapach… W sklepie miły, lekki, kokosowy, w domu okazał się nie do zniesienia, duszący i po krótkim czasie nie byłam w stanie stosować go nawet na niektóre partie ciała. Okropny zapach utrzymywał się na mnie bardzo długo, dało się go czuć nawet po kolejnej kąpieli (!). 


Muszę przyznać, że początkowo podobała mi się jego konsystencja, jednak z czasem coś zaczęło mi przeszkadzać. Masło kompletnie nie nawilżało mi skóry, nie pielęgnowało. Moja skóra pozostała w takim stanie jak wcześniej z tą tylko różnicą, że dało się ją wyczuć pewnie kilka kilometrów z daleka…

Co do wydajności, to muszę przyznać, że ubywa go ze słoiczka bardzo niewiele. Szkoda tylko, że i to będzie w tym wypadku jego minusem… I choć jego cena jest niewielka, to nie polecam, szkoda pieniędzy.

Miałyście do czynienia z produktami marki Cien?


M.

Read More




wtorek, 16 lipca 2013

Zawodnik błyskawiczny – krem do rąk i paznokci kozie mleko Ziaja


Muszę przyznać, że lubię rozpieszczać swoje dłonie, tym bardziej, że na ogół nie mam z nimi problemu. Jednak czasem w okresie letnim, bądź po dłuższym kontakcie z wodą potrzebują nawilżenia, bo są zbyt suche. Choć nie mam jeszcze zmarszczek ( ;) ), postanowiłam sprawdzić, jak w tej roli spisał się krem do rąk i paznokci kozie mleko od Ziai.


Tubka zawiera 80 ml kremu, jest nieprzezroczysta i muszę przyznać, że nawet przy denkującym produkcie nie ma problemów z wydobywaniem kremu. Podobnie jak w przypadku peelingu enzymatycznego (klik) jest on niemal niewyczuwalny dla nosa, bardzo delikatny. 


Konsystencja produktu jest dla mnie odpowiednia – nie jest rzadka, ale też nie zbyt gęsta, lekko kremowa. Wchłania się BŁYSKAWICZNIE, co jest jego ogromną zaletą. Myślę, że jest to produkt idealny w pracy, kiedy nie mamy dużo czasu na pielęgnację, a czujemy potrzebę nawilżenia dłoni. Używam go w biegu, między domowymi czynnościami. Nie pozostawia na dłoniach tłustej warstwy i pozostawia skórę świetnie wygładzoną.

Dużo pozytywów, jednak mam też zastrzeżenia-efekty działania kremu są widoczne przez około 1,5-2 h, więc konieczne jest częste stosowanie, przez co jest mało wydajny. Nie zauważyłam również zbawczych działań w poprawe moich paznokci, co obiecywał producent ;) Reszta jego zapewnień została dotrzymana, więc przyznaję, że polubiłam się z tym kremem. : )

Cena: 7zł


Używałyście produktów kozie mleko?


M.

Read More




niedziela, 14 lipca 2013

Garnier-nawilżający mus do ciała winogrona i L-Bifidus

Bardzo lubię i cenię sobie balsamy Garniera. Są wydajne, skuteczne i dobrze nawilżają. Czy i tym razem Garnier mnie nie zawiódł?


Mus mieści się w 400 ml buteleczce, bardzo poręcznej, wyprofilowanej. Nie możemy kontrolować wzrokiem ilości pozostałego produktu, a i jeśli nie rozetniemy opakowania pod koniec używania, możemy stracić całkiem sporo produktu. Ma delikatny zapach, w którym ja wyczuwam nutkę winogron, bardzo przyjemną zresztą, nieduszącą. Pochwalę go też za wydajność.

Konsystencja typowego balsamu, niezbyt gęsta, dobrze się rozprowadza, nie pozostawia smug, ale trzeba chwilkę poczekać, aż się wchłonie.

Producent zapewnia, że mus nawilży naszą skórę przez 24 h, wygładzi naszą skórę i szybko się wchłonie. Co do długości nawilżenia, to jeśli zastosuję go rano, pod wieczór mam uczucie jeszcze lekkiego nawilżenia, ale fajerwerków nie ma :D.Nie wydaje mi się jednak, żeby wygładzał skórę. Bardziej miękka-tak, ale nie wygładzona.

Jako produkt nawilżający spisuje się dobrze, jednak aktualnie poszukuję czegoś, co rozświetli i wyeksponuje moje nogi :D Możecie coś polecić?

M.

Read More




piątek, 12 lipca 2013

Małe, a cieszy! – peeling do stóp Neutrogena

Piękne, zadbane stopy latem to podstawa, gdy zakładamy sandałki czy klapki. Dlatego zaprzyjaźniłam się z peelingiem do stóp od Neutrogeny. Dosłownie.




Krem zamieszkuje niewielką, zgrabną i poręczną tubkę o zawartości 75 ml produktu. Żeby kontrolować poziom zużycia trzeba się nieźle wysilić patrząc pod światło, niemniej jest to możliwe : ). Nie ma problemu z wydobywaniem produktu, ale wiadomo – przy denkującym produkcie trzeba przeciąć tubkę i wydobyć resztki palcem. Jeśli chodzi o zapach to może on nie przypaść każdemu-z pewnością świeży, morsko-ziołowy. Na początku miałam z tym problemy, ale mój nos się do niego przyzwyczaił ;)


Konsystencja jest dość gęsta, z widocznymi peelingującymi drobinkami. Potrzeba naprawdę niewiele produktu do aplikacji, dzięki temu jest wydajny.

 Producent zapewnia nas, że peeling pomoże zwalczyć zrogowaciałą i szorstką skórę, nawilży ją i odświeży. No i tradycyjne ‘efekty widoczne po pierwszym użyciu’ ;). Jednak w tym przypadku nie są to marketingowe kłamstewka, a prawda. Kosmetyk znakomicie pomógł mi z moimi piętami, były gładkie, zdrowe i odświeżone. Produkt zawiera mentol, więc daje uczucie chłodzenia po aplikacji, co nie do końca podobało mi się podczas zimowych aplikacji. W okresie letnim jednak, na upalne dni będzie to zdecydowanie jego zaleta. Jest to kolejne moje opakowanie tego peelingu i myślę, że będę sięgać po niego dalej, chociaż za tak małą tubkę cena ok. 17 zł wydaje mi się ciut za wysoka…

Używałyście? Polecacie?

M.

Read More




środa, 10 lipca 2013

W poszukiwaniu peelingu idealnego-cera naczynkowa

    Stosowanie peelingów do twarzy jest niezbędne w pielęgnacji naszej cery. Ja jestem posiadaczką cery naczynkowej, wrażliwej, niestety. Dość ciężko jest mi znaleźć odpowiednie produkty, które nie podrażniłyby, a wręcz pomogły mojej twarzy. Dziś chciałam przyjrzeć się bliżej dwóm peelingom – Anti! Acne Intense żel-peeling myjący Under Twenty oraz Ulga peeling enzymatyczny Ziai


Zacznę od produktu od Under Twenty .

Żel-peeling zamknięty jest w przezroczystej tubce o pojemności 150ml, z łatwością można kontrolować ilość zużycia oraz wydobywać odpowiednią ilość produktu. Konsystencja jest dość gęsta, z widocznymi peelingującymi drobinkami. Jeśli chodzi o zapach to jest on bardzo świeży, morski, mnie kojarzy się trochę z męskim zapachem…        
                                                               Producent obiecuje, że jego stosowanie aktywnie i głęboko oczyści skórę, zredukuje zaskórniki i trądzik oraz wygładzi skórę. I? Tak właśnie jest! Po jego regularnym stosowaniu (ok. 2 razy w tygodniu) moja skóra była zmatowiona, pięknie wygładzona, czułam się odświeżona i opuściły mnie syfki :D Jest jednak jeden problem-jest to dość mocny produkt, działa silnie i mojej naczyniowej cerze zaszkodził. Zaczęły pojawiać się kolejne pękające naczynka, więc muszę się z nim pożegnać…
Cena: 13 zł


Peeling enzymatyczny z Ziai jest również zamknięty w tubce, tym razem jest to 60ml i jest ona biała, nieprzezroczysta. Nawet pod światło nie jestem w stanie sprawdzić ile produktu jeszcze zostało… I niestety już od pierwszego, czy drugiego użycia miałam problemy z wydobyciem peelingu. Co będzie pod koniec opakowania?... Zapach jest bardzo delikatny, neutralny, niemal niewyczuwalny przy stosowaniu. Konsystencja jest znacznie bardziej kremowa, bez peelingujących drobinek. Od razu ma się wrażenie, że powinien od być znacznie lepszy od swojego kolegi z Under Twenty… Powinien.                                                        Przed jego zakupem dużo się o nim naczytałam, że jest bardzo dobrym produktem do skóry wrażliwej i naczyniowej i bez obaw można go stosować. Według producenta ma on wygładzić, nawilżyć i zmiękczyć naszą skórę, wzmocnić skuteczność pielęgnacyjną oraz delikatnie złuszczyć komórki naskórka. Sprawdziło się jedynie to ostatnie. Jednak złuszczał komórki na tyle delikatnie, że efektów nie widziałam. Moja skóra była w niewielkim stopniu wygładzona i zmatowiona, nie miałam uczucia świeżości i stosując go miałam bardziej wrażenie, że używam kremu niż peelingu… Ot, nie zrobił właściwie nic, oprócz tego, że pojawiły się na mojej twarzy kolejne pękające naczynka (znowu :(!)Jednym słowem, nie jestem z niego zadowolona, spodziewałam się po nim czegoś znacznie lepszego.
Cena: 9 zł

Znacie jakieś peelingi do twarzy, które mogłybyście polecić na cerę naczynkową? Ciągle poszukuję swojego ideału…

M.
Read More




niedziela, 7 lipca 2013

Kallos - maska keratynowa z proteinami mleka

    Jakiś czas temu zaczęłam mieć wrażenie, że moje włosy stają się gumowate - typowy objaw przenawilżenia ;). Ruszyłam więc na poszukiwania produktu z proteinami. Moją uwagę w sklepie przykuła maska Kallos Keratin. Co o niej sądzę po zużyciu połowy litrowego opakowania? Przekonajmy się.



Co obiecuje producent?
Keratynowa maska do włosów z proteinami mleka do włosów suchych, łamiących się i poddanych zabiegom chemicznym. Dzięki zawartości keratyny i regenerujących protein mleka odbudowuje naturalną strukturę włosów, wypełniając ubytki w ich włóknach. Odżywia i chroni suche, łamiące się włosy. Po zastosowaniu włosy stają się łatwe do układania, miękkie w dotyku i lśniące.


    Za niewielką cenę - tylko 10 zł - dostajemy litr produktu, który znajduje się zakręcanym, plastikowym słoju. Nie ma problemów z wydobywaniem produktu z pojemnika (co zdarzało mi się przy Biovaxach, ze względu na zwężenie przy otworze). Maska jest gęsta, nie spływa z włosów i bardzo wydajna. Używam jej od mniej więcej 1,5 miesięca 2-3 razy w tygodniu i jestem trochę za połową opakowania, a moje włosy (ostatnio podcięte z powodu upałów) zaliczają się raczej do długich, gdyż sięgają mi za połowę pleców. Zapach bardzo delikatny, taki lekko fryzjerski, na włosach praktycznie niewyczuwalny.
 
Skład:Aqua, Cetearyl Alcohol, Cetrimonium Chloride, Citric Acid, Propylene Glycol, Hydrolyzed Milk Protein, Hydrolyzed Keratin, Cyclopentasiloxane, Dimethiconol, Parfum, Benzyl Alcohol, Methylchloroisothiazolinone, Methylisothiazolinone
 
Krótko, czyli silikony(lotny i zmywalny łagodnymi detergentami) za hydrolizowanymi proteinami mlecznymi i hydrolizowaną keratyną.
 
Jeśli chodzi o jego działanie, to uważam, że warto spróbować tej maski, jednak miałam lepsze. Pomogła mi wrócić do swojego skrętu po "zgumowaceniu włosów", końcówki są w dobrym stanie, włosy gładkie i lśniące. Nie sprawdziła się u mnie po farbowaniu Garnierem Color Sensation - Ciemny Blond (próbuję uzyskać wymarzony kolor brązu - farby z brązem wychodzą za ciemno i za rudo i szukam sposobu ;)). Staram się dbać o włosy - to było moje pierwsze trwałe farbowanie od roku, półtora. Jednak włosy po farbie i dołączonej do niej "odżywce" były tak szorstkie, że sięgnęłam po Kallosa. Niestety zrobił z nimi niewiele więcej, dopiero odżywka b/s pomogła. Mam wrażenie także, że proteiny pomogły nieco wypłukać kolor, gdyż po 2 tygodniach, efekt farbowania był ledwie widoczny. Plus za nieprzeciążanie włosów. Potrafi je dociążyć, ale nie zdarzyło jej się ani przyspieszyć przetłuszczania się włosów, ani przeciążyć ich.
 
Podsumowując, raczej do niej nie powrócę, mam nadzieję znaleźć coś innego z proteinami, co mi ją zastąpi. Zdecydowaną słabością jest zapach. Jestem miłośniczką zapachów (świece, woski, perfumy, zapachy w kosmetykach, na włosach, ach... :D), co powoduje, że ta maska dużo u mnie traci. Skończę ją, jednak do ulubieńców nie trafi. I nie ma efektu WOW. Może znacie coś z proteinami, co warto wypróbować?
 
 
D.
Read More




piątek, 5 lipca 2013

Zakupy

   Moje zakupy są zwykle niezaplanowane i spontaniczne, jednak staram się nie wpadać w zakupowy szał i zaopatrywać się w połowę sklepu ;) Ale nie mogłam przejść obojętnie koło drogerii :) Oto, co uzupełniło moje kosmetyczne zapasy:





Pianka do golenia Venus z aloesem (6 zł, Tesco), bardzo dobry produkt, ułatwia golenie, ładnie pachnie, nie podrażnia. Puder Babydream (3,99 zł, Rossmann), słyszałam o nim wiele pozytywnych komentarzy przy stosowaniu go po goleniu, szczególnie na uda, gdzie później wychodzą mi krostki. Mleczko do ciała Soraya Świat Natury z olejkiem arganowym (9,99 zł, Rossmann), nowa seria Sorai, również słyszałam już dużo dobrego na temat tego mleczka. Mam nadzieję, że mnie nie zawiedzie ;)


Błyszczyk do ust Vinyl Max Rimmel nr 801 Goddess (15,49 zł, Rossmann), podoba mi się nudziakowy odcień na ustach, całkiem przyjemny produkt :) Lakier do paznokci Colorama Maybelline nr 652 (8,59 zł, Rossmann), podoba mi się zielony, militarny odcień, choć nie miałam jeszcze okazji przetestować go na pazkokciach ;) jedwab do włosów Green Pharmacy (7,99 zł, Rossmann), po pierwszych testach muszę przyznać, że jestem pozytywnie zaskoczona :) Znacznie poprawił kondycję moich końcówek, nie były już tak przesuszone. Polecam. Rekonstrukcja dla włosów zniszczonych L'Oreal Elseve (3,99 zł, Rossmann), nowość od L'Oreal, jestem ciekawa efektów ;)


Kojący żel po opalaniu Soraya (2,50 zł, Tesco), idealny na upalne dni i opalanie, tym bardziej, że moja skóra lubi opalić się na czerwono... Maseczka z witaminami E i PP Lirene (3 zł, Jaśmin), zwykle niechętnie przechodzę obok produktów Lirene, choć zdarzają się też świetne produkty, jednak czytałam wiele dobrego o tej maseczce, więc postanowiłam sama ją przetestować ;) Maseczki Ziai: z glinką szarą, zieloną i brązową (1,29 zł każda, Rossmann), rozsławione wśród blogerek, dobre produkty. Mam jeszcze w zapasach maseczkę z żółtą glinką, więc uzupełniłam serię :D Maska-serum i szafirowy peeling do rąk Perfecta SPA (2 zł, Tesco), lubię zadbać o dłonie, choć często nie mam na to zbyt wiele czasu. Teraz zrobię im domowe SPA :)

To już całość, nie ma tego za wiele, starałam się kupować z głową i nie wydać fortuny ;)
Miałyście któreś z tych produktów? Jakie wrażenia?

M.
Read More




środa, 3 lipca 2013

Denkujemy! Czerwiec w wykonaniu D.

Czerwiec zaszczycił nas różnorodną pogodą. Jednak denko jest raczej z pielęgnacji, czyli mało zróżnicowane. Zerknijmy, co się w siatce uzbierało :)



  • Płyn micelarny z BeBeauty - osławiony już w blogosferze. Przypadł mi do gustu, nie ma większych problemów ze zmywaniem zwykłego makijażu. Przyjemnie przemyć nim rano twarz. Mam jeszcze jego zapas. Planuję jego recenzję. Myślę, że warto spróbować, za tak niewielką cenę :)
  • Kremowy żel pod prysznic Fa Mystic Moments Shea Butter&Passion Flower - dosyć "wieczorowy" zapach, przywodzący na myśl klasyczne perfumy. Przyjemnie odprężał po całym dniu. W składzie przed zapachem mamy olejek z migdała i ekstrakt z masła shea. Nie wysuszył skóry, była nawilżona nawet bez użycia balsamu. Dość wydajny, średnio się pienił. Miałam jeszcze wersję Fantasy Moments, ale ta chyba jest lepsza.
  • Odżywka Codzienna Pielęgnacja Ziaja - lubię te odżywki b/s z Ziaji. Wiem, że mają silikony/parafinę w składach, ale stosuję je szczególnie na końcówki i trochę na długość. Plus także za zapachy, które może nie są wybitnie oryginalne, ale przyjemne dla nosa ;)
  • Peeling z BeBeauty borówkowy - wg mnie średni zdzierak, ale, jak ktoś się zbytnio nakręcił przy masowaniu, to mogło być różnie. Dość intensywny, nieco chemiczny zapach, który szczególnie na początku jest duszący. Aktualnie używam wersji mango. Gdy spróbuję wszystkich trzech napiszę wspólną recenzję :)
  • Naturalny oliwkowy płyn micelarny z Ziaji - kiepsko radził sobie ze zmywaniem makijażu. Ot, taki średniaczek do przemycia twarzy.
  • Bezacetonowy zmywacz do paznokci z Isany - nie mogę znieść jego zapachu. Dobrze, że kupiłam tylko taką małą buteleczkę. Co do zmywania paznokci - nie mam zastrzeżeń.
  • Wodoodporny tusz do rzęs Get Big Lashes z Essence - przeraziłam się na początku, gdy zobaczyłam jego wielką szczoteczkę, ale potem zaprzyjaźniliśmy się. Jednak po ok. 3 tygodniach zaczął sklejać rzęsy i efekt, który przedtem przynosił (pięknie zaznaczone rzęsy), zaczął znikać. No i wodoodporny to on za bardzo nie jest. Pod wpływem wody kruszy się. Słyszałam że jego zwykła wersja jest bardzo fajna.



  • Zmywacz z Isany - zwykły, z acetonem. Zapach już bardziej do zniesienia, niż jego bezacetonowego kolegi. Nie zauważyłam, żeby przesuszył płytkę lub skórki. Dobrze zmywa. Mam już jego kolejną buteleczkę.
  • Pianka do loków z Isany -  jeszcze stara wersja, za którą płaczą niektóre Kręconowłose z Wizażu. Lekko podkreślała naturalny skręt włosów. Nałożona w dużych ilościach powodowała mocniejszy skręt z sucharkami, w mniejszych bez sucharków :)
  • Olejek do masażu Migdał i Papaja Alterra - również jeszcze stara wersja bez pompki. Stosowałam do ciała i na włosy. Przyjemnie nawilżał ciało. Jako że przy olejowaniu włosów nie widzę dużych różnic, to na temat tego zastosowania nie powiem zbyt wiele. Na pewno na dłuższą metę olejowanie pomogło mi chronić końcówki i nawilżyć włosy.
  • Odżywka wzmacniająca Siła i Blask Fruity Passion Garnier Fructis - ulubieniec po wsze czasy. Przede wszystkim zapach - cudowny zapach marakui, ewentualnie jogurtu o takim smaku. Trzymał się bardzo długo do 3 dni po myciu. Włosy nabrały blasku, skręt się poprawił. Były dociążone, ale nie przeciążone. Świetny skład z olejkiem kokosowym i wieloma innymi cudami. Aż miło popatrzeć. Aktualnie używam czegoś innego, ale marzę by do niej wrócić
  • Pomarańczowe mleczko do ciała Ziaja - za 400 ml zapłaciłam chyba 6,99? Duża butla z pompką, która dozuje odpowiednią ilość produktu. Jedynie pod koniec jest problem z wydobyciem, trzeba postawić butlę do góry nogami i odkręcać :(. Przyjemny zapach. Dobrze nawilżało. Parafina w składzie, ale mi to nie przeszkadzało.
  • Płyn do higieny intymnej Facelle Fresh - do mycia włosów sprawdzał mi się do pewnego momentu, a potem zaczął powodować łupież. Tak więc póki co go odstawiłam, mimo że kolejna butla już czeka. Dobrze zmywał oleje (także rycynowy). Wrócę do niego za jakiś czas.
  • Antybakteryjna maseczka na twarz Perfecta - przyjemny zapach, konsystencja pomiędzy lejącą a gęstą - taka musowata :). Po zmyciu cera zmatowiona, czysta, gładka.
Chyba tyle. Jak na to teraz spojrzę, to całkiem tego sporo. No, to teraz pora posegregować i pozbyć się tego z domu. Nowy miesiąc, nowe denko. Ciekawe, jak nam pójdzie. A jak Wasz czerwiec pod znakiem denka minął?
D.
Read More




wtorek, 2 lipca 2013

Czerwcowe denko M.



Czerwiec upłynął mi raczej pod znakiem zakupów niż denkowania ;) Jedna z rzeczy jest nie do końca kosmetyczna, ale postanowiłam wspomnieć o niej ze względu na to, że w pełni nie byłam z niej zadowolona. Oto, co udało mi się zużyć:

  • żel pod prysznic mango & macadamia Original Source - cudowny zapach, ale niestety mało wydajny, nie opłaca się go kupić w regularnej cenie. Słabo się pienił, ale nie wysuszył skóry. Aktualnie mam wersję malina & wanilia
  • szampon Gliss Kur do włosów bardzo zniszczonych i suchych Schwarzkopf - zdecydowanie mój ulubieniec. Nawet bez użycia maski czy odżywki moje włosy wyglądały na odżywione i polubiły się z tym produktem :)
  • wygładzający peeling myjący z grejpfrutem Joanna - obłędny zapach, ale raczej słaby zdzierak i dość mało wydajny. Ciężko wydobyć z niego resztki, ale kosztuje niewiele.
  • dwufazowy płyn do demakijażu Ziaja - kruszył mi makijaż, niestety nie sprawdził się u mnie, mglił mi oczy, zdecydowanie bardziej wolę dwufazówkę z Bielendy. 
  • maska do włosów niesfornych Ziaja - kolejny ulubieniec :) w końcu udało mi się opanować moje puszące się włosy i do tego niewielka cena, duża wydajność, neutralny, lekko świeży zapach. Kolejne opakowanie już zamieszkuje moją łazienkę :)
  • lakier Golden Rose with protein nr 286 - klasyczna czerwień, trwałość 3-4 dni, 2 warstwy do pełnego krycia, nie pozostawiał smug. Wyrzucam, bo zaschnął :(
  • próbka kremu matującego Clarena - co prawda użyłam go na noc, ale mam zastrzeżenia co do jego matujących właściwości, świeciłam się po nim niemal tak bardzo jak po kremie rozświetlającym. Plus za szybkie wchłanianie.
  • płyn do soczewek Pure Moist Opti-Free - miałam wrażenie, że soczewki po nim nie były dostatecznie nawilżone, co wiązało się z dyskomfortem przy noszeniu. Ponownie powracam do znacznie lepszego Solo Care Aqua
Więcej grzechów nie pamiętam, w lipcu postaram się zużyć znacznie więcej. Może D. poszło lepiej...

M.
Read More




Powitanie

Witajcie!

    Życie polega na stawianiu sobie nowych wyzwań. Nie wolno jednak zapominać, że kiedy robi się coś razem, sprawia to o wiele więcej przyjemności. Dlatego D. i M. postanowiły podjąć wspólne wyzwanie - prowadzenie bloga o tematyce kosmetycznej. Aby podołać, potrzebujemy Waszej pomocy, Waszej obecności. Początki zawsze są trudne, ale z Waszym wsparciem damy radę!



Dzięki za każde słowo i gest wsparcia!
D. i M.
Read More




Return to top of page
Powered By Blogger | Design by Genesis Awesome | Blogger Template by Lord HTML