niedziela, 29 grudnia 2013

Max MakeUp wydłużająca mascara

Witajcie!
Prawdę mówiąc zastanawiałam się, czy ta recenzja kiedykolwiek się pojawi, ponieważ krótko po rozpoczęciu używania tego tuszu, jeszcze bez zrobionych zdjęć... Zaginął. Wcięło. Szukałam wszędzie! Niedawno, podczas większych porządków znalazłam go w miejscu, w które zaglądałam kilkanaście razy! I tym sposobem ta recenzja ma okazję się pojawić. ;)


Dostałam go w prezencie, więc nie jestem pewna, gdzie możecie go dostać. Podejrzewam, że co jakiś czas pojawiają się np. w holenderskich Actionach, ale nie wiem, czy w PL też coś takiego jest.

Zacznę od tego, że mascara trochę sobie poleżała otwarta już, ale zakręcona. Powiedzmy ok. 3-4 miesięcy. Po otwarciu uznałam, że jest zbyt wodnista. Po tych kilku miesiącach jest nieco gęstsza, ale wciąż... Niewspółpracująca. Ale moim zdaniem jest to wina zbyt rzadkiej szczoteczki.
Na tym zdjęciu mamy jeszcze czystą szczoteczkę oraz nieotwarty tusz. Czyli stan z opakowania - całość dostajemy opakowaną w plastik na kartoniku. Osobno szczoteczka i osobno tusz.  Niestety zapodziało mi się zdjęcie, a byłam pewna że je mam.  Jak widać szczoteczka ma średniej dłogości włosie, jest ono dosyć miękkie, ale jednak za rzadkie.

Jak wypada na oczach?
 
 
Warstwa 1
Czyli przyczernione, lekko posklejane.
 
Warstwa 2
Jeszcze bardziej posklejane, ale trochę wydłużone
 
 
Jeśli chodzi o walory techniczne pod kątem użytkowania - nie osypuje się raczej, rzekomo wodoodporny, ale zdarza mu się pod wpływem wody kruszyć. Zmywanie micelem bez problemów. Wydajność słaba - ze względu na konsystencję. No i jeszcze minus w otwieraniu-odkręcaniu. Szczoteczka zamocowana jest na takiej zakrętce i włożona do rączki. Przy każdym odkręcaniu zakrętka ze szczoteczką zostaje w tuszu, a rączka w naszej dłoni. Na dłuższą metę jest to irytujące.
 
Tak więc wykończę go, ale nie polecam. Więc może nie szukajcie, czy jest u nas w PL dostępny ;)
 
Planuję niedługo wpis o eyelinerze także z tej firmy, który u mnie króluje. Czyli zupełne przeciwieństwo tego tu osobnika. Czyli jak większość firm, ta tutaj ma swoje dobre, jak i złe produkty. Mam nadzieję, że więcej złych nie trafię ;P
 
D.
 
Read More




piątek, 27 grudnia 2013

Denkujemy w listopadzie i grudniu! Czyli denko i miejmy nadzieję powrót :)

Witajcie.
Minął już miesiąc od poprzedniego posta. Już nawet po świętach ;). Ja ze swoich prezentów jestem baaardzo zadowolona, miejmy nadzieję, że teraz będą lepsze zdjęcia (jak uda mi się ogarnąć), a skoro lepsze zdjęcia to może i posty wrócą do noralnej częstotliwości ;) M. jest strasznie zalatana, więc może jej być nieco mniej na blogu ;)

Jak Wasze święta? Stęskniłam się za blogosferą! Jak tylko post poleci w świat, ruszam na Wasze blogi!

No to pora na denko!
Próbki  i maseczki

 
1)Maseczka nawilżająca z Rival de Loop - Nie zapchała mnie, ale nie zauważyłam spektakularnego nawilżenia. Ot taki przeciętniaczek
2) Chusteczki odświeżające o zapachu truskawek - jeździły ze mną w samochodzie - od tego momentu zawsze jakieś są w nim. Dopiero wtedy zauważyłam, jak bardzo się przydają! Miały bardzo przyjemny zapach, nic się po nich nie kleiło!
3) Maseczka Dermika Senne Marzenie - używałam jej, gdy moje policzki się wręcz sypały z suchości. Mam czasem takie okresy. Ładnie doprowadziła je do porządku. Stosowałam także na szyję i nie zostałam zapchana ;)
4) Szampon z Fructisa - przyjemny zapach jak one wszystkie. SLS używam 1 na tydzien lub dwa, więc raczej nie kupię, chociaż zapach kusi. Zstanowię się. Myje całkiem ok ;)
5) Odżywka Dove dla farbowanych - ot silikonowa odżywka, raczej nie dla mnie.
6) Próbka zapachu Kenzo Flower - bardzo słodki i mocno przywierający do ciała. Ja się w nim dusiłam
7) Maseczka Awokado krok 2 - nigdy nie schodzą mi obydwa kroki równomiernie :D. Podobał mi się zapach. Nie zapychała. Chyba się skuszę na jeszcze :D
 
 

 
1) Tutti Frutti, żel peelingujący kardamon i cynamon - kupiłam rok temu, bo na szybko porzebowałam czegokolwiek peelingującego. Ma konsustencję tężejącego karmelu, słodki świąteczny zapach, ale na peeling nie liczcie ;)
2) Apart, płyn do kąpieli konwalia i zielona herbata - baaardzo przyjemny zapach. Dawał odprężenie i cały wieczór stawał się przyjemny. Jestem jak najbardziej na tak!
3) Palolive, Ayorituel - piękny zapach, połączenie słodyczy z rześkością! Takie zapachy to ja lubię! Nie wysuszał, ale tez nie nawilżał.
4) Żel od kompletu z zapachem Provocative Woman Elizabeth Arden - Sam żel na początku pachnie... dziwnie. Dopiero po rozprowadzeniu na ciele, czuć właściwy zapach. Lekko wysuszał
5) Micel z Bierdonki - chyba nie trzeba przedstawiać. Właśnie zaczęłam ostatnią butlę w moich zapasach i zastanawiam się, co kupić następnego.

Nie wiem czemu tutaj coś ze świałem nie tak ;)
 
1) Nivea, Harmony Time, żel pod prysznic - za bardzo mleczny zapach. Kremowy, dobrze się pienił, nie wysuszał. Zapach nie zostawał na ciele,
2)BeBeauty Spa, Sól do kąpieli bursztynowa - Bardzo lubię sole z BB. Ta miała ciepły zapach, idealny na chłodniejsze dni
3) Perfecta, Mus dotleniający - recenzja. Zdania nie zmieniłam.
4) Garnier Fructis, odżywka do włosów, Vitamin Force Hydra- recenzja, KOCHAM! Na razie mam coś innego, bo czekam na promocję, co by się obkupić :D
5) Płatki kosmetyczne, Cleanic - nie miały zszytych brzegów, lepiej pracuje mi się z tymi z Biedronki ;)


I to tyle!
Mam nadzieję, że święta miałyście w przyjemnej atmosferze i odpoczęłyście!
D.
Read More




Return to top of page
Powered By Blogger | Design by Genesis Awesome | Blogger Template by Lord HTML