czwartek, 15 lutego 2018

Nowości stycznia

Na blogu u nas cisza, bo nadal walczymy z inżynierkami :D
Jednak ja nie próżnowałam i parę nowych rzeczy wpadło :)
Niedługo pojawi się też denko ode mnie :) Mam nadzieję, że u Was wszystko w porządku, a już wkrótce mamy też nadzieję, że wrócimy do regularnego blogowania.

Przejdźmy teraz do samych nowości!

Zacznijmy od BeGlossy Begin with Skin z zeszłego miesiąca (tak, wiem, opóźnienia mam straszne :D)

Dostałam peeling Efektima Pojędrnia - jest on kokosowy, a za tym zapachem nie przepadam, więc pewnie pomoże mi go zużyć mój chłopak, który ten zapach z kolei lubi. Peelingu użyłam raz póki co i nie powala - dość słaby zdzierak jak na moje.
Oprócz tego w pudełku znalazł się żel myjący do twarzy z Biolaven - na razie czeka na wypróbowanie jeszcze, ale cieszę się z tego produktu
Do tego podkład w musie z Essence - kolor wydaje mi się za ciemny jak dla mnie - zobaczymy może latem będzie lepiej, ale nie powala mnie jakoś jego obecność w pudełku.
1-minutowa maseczka Urban Skin od Nivea też czeka na wypróbowanie, ale jestem jej dość ciekawa. Zobaczymy, jak się spisze :)


Kultowe płatki na nos z Holika Holika - wciąż czekają na zużycie, ale cieszę się, że ten produkt pojawił się w pudełku.

Arganowy szampon do włosów z Equilibra - czeka na wypróbowanie, jestem ciekawa go, a jeszcze nic nie miałam z tej firmy :)


Dodatkowo w pudełku znalazłam 2 próbki - pierwszy to krem z serii Good Cera od Holika Holika, drugi to krem do twarzy na dzień z Biolaven.

Teraz przejdźmy do zakupów mniej lub bardziej planowanych :D


W Biedronce trafiłam na te dwie maseczki za całe 3,50/sztuka, więc się skusiłam. Było więcej rodzai, ale nie przekonywały mnie do siebie.


W Rossmannie skorzystałam  z promocji 2+2 na produkty naturalne i zakupiłam szampon z Alterry, maskę do włosów (już ją kiedyś miałam i służyła mi całkiem nieźle). Do tego dezodorant w kulce o cytrusowym zapachu z Alterry i peeling z Organic Shopu o cudownym zapachu mango. Przypomina trochę Gumę balonową o smaku mango :D

Skorzystałam też z 2 promocji w Yves Rocher:


 Szukałam jakiegoś peelingu do stóp i swego czasu ktoś mi polecał ten z YR. Więc się na niego skusiłam i dostałam w gratisie miniaturkę płynu micelarnego Sensitive Vegetal.



Za drugim razem, gdy wpadłam do YR, wzięłam do koszyka maskę do włosów, o której słyszałam trochę dobrych rzeczy i skorzystałam w promocji i dostałam w gratisie mleczko do ciała.

I to koniec spowiedzi ze stycznia. Mogę powiedzieć że luty pod tym względem jest dużo bardziej... Postny, bo do dnia dzisiejszego nie kupiłam jeszcze nic :D Więc przyszłych nowości nie będzie za dużo.

Trzymajcie się ciepło!
D.
Read More




poniedziałek, 15 stycznia 2018

Malinowa płukanka Yves Rocher - czy moje włosy ją pokochały?

Hej, hej!
Dzisiaj pora na coś, na co miałam ochotę od dawna, a dostałam przy okazji zakupów w Yves Rocher i muszę przyznać, że bardzo się cieszę z tego :) Z góry powiem, że polubiłam się z tym produktem :)

 

PŁUKANKA OCTOWA Z MALIN

Powrót do tradycyjnych metod pielęgnacji – płukanka octowa wydobywa naturalny połysk włosów, które lśnią nowym pięknem.
Apetyczny owocowy zapach sprawia, że stosowanie płukanki staje się czystą przyjemnością

Sposób użycia
Do użycia przy ostatnim płukaniu włosów.

Aby włosy były bardziej lśniące, spłukuj Płukankę octową z malin letnią wodą, żeby zamknąć łuski włosów.




Moja opinia:
Kiedy pierwszy raz powąchałam ją, nie byłam pewna, czy zapach mi pasuje, był dziwny. Jednak po nałożeniu na włosy - piękny malinowy zapach. Muszę przyznać, że umilał stosowanie tego produktu :) Pozostawał na włosach po wysuszeniu również :).
Miałam problem ze sposobem użycia - koniec końców nakładałam płukankę na włosy i delikatnie je masowałam, po czym spłukiwałam letnią wodą. Po takim stosowaniu włosy pięknie się błyszczały, mniej plątały, no i ślicznie pachniały :)
Wydajność tej małej w zasadzie buteleczki zaskoczyła mnie, bo starczyła mi na ok. 10 użyć (na włosy tak do talii mniej więcej).

Zdecydowanie będę na tę płukankę polować, szczególnie na promocjach! Nie jest to produkt konieczny w pielęgnacji włosów,  bardziej gadżet, niemniej jednak umilający dbanie o włosy :)

To wszystko na dziś!
Trzymajcie się ciepło!

D.

Read More




środa, 10 stycznia 2018

Nowości starego roku jeszcze

Hej, hej!
Jeszcze się rozliczam ze starym rokiem nadal :D Ale nowości chyba nie powinno być za dużo... Chociaż to się jeszcze okaże :D


Na początek zamówienie  z Nati Nati. Żel pod oczy z Dr Konopka i serum do twarzy z Baikal Herbals. Do tego parę próbek i kartka z życzeniami!  żel pod oczy już w użyciu, całkiem przyjemny!


Zamówienie z Cocolity - zamawiałam na prezent jeszcze jedną paletkę z MUR z czekoladek (dokładnie tę samą co sobie kupiłam, bo się spodobała :D), więc dorzuciłam parę rzeczy - Krem do rąk z Evree - już się nauczyłam, że należy go w małych ilościach używać, jak wskazuje producent, bo inaczej się nie wchłonie kompletnie. Po raz pierwszy gości u mnie szampon jajeczny Babuszki Agaffi - całkiem przyjemny i włosy ładnie po nim wyglądają :). I jeszcze żel micelarny do mycia twarzy Zielona Herbata z Bielendy - pachnie bardzo intensywnie z tego co wąchałam i bardziej przypomina mi na pierwszy rzut... nosa olejek z drzewa herbacianego niż zieloną herbatę, ale zobaczymy 



W Rossmannie kupiłam dwie odżywki do włosów - ulubioną Goodbye Damage z Fructisa i nieznaną mi jeszcze odżywkę z Schaumy - Soczysta malina i olej słonecznikowy -  jest już w użyciu, szału nie robi, ale jest przyjemna :)


I jeszcze prezent z Gwiazdki :) Zestaw z Dove z żelem pod prysznic, balsamem Purely Pampering oraz antyperspirant Invisible Dry. Zużyję z przyjemnością :)

no i pudełko beGlossy jeszcze było

I to w zasadzie tyle nowości z grudnia - wcale nie ma ich dużo, aż sama byłam zaskoczona.

Wybaczcie mi i M. małą ilość postów - aktualnie sesja i projekty inżynierskie pochłaniają zdecydowanie więcej naszej uwagi, niż byśmy chciały! Niemniej walczymy!
Trzymajcie się!

D.
Read More




środa, 3 stycznia 2018

Denko Grudnia 2017

Hej, Hej!
Rany, jak ten czas leci, nawet nie zauważyłam, a tu nowy rok już mamy :D.
Wobec tego składamy Wam razem z M. najserdeczniejsze życzenia, by w tym nowym roku 2018 Wasze marzenia się spełniły, żeby nie brakowało motywacji do pracy ku swoim celom, by dni były pełne radości, miłości, zdrowia i szczęścia i nawet w najchmurniejsze dni można było nie tracić nadziei, że będzie lepiej.

A teraz jeszcze pora się rozliczyć ze starym rokiem (jeszcze nowości również czekają :P).

Niestety w tym miesiącu denko nie poszło mi zbyt spektakularnie, grunt jednak, że coś zeszło ze stanu :D Zerknijmy, co się tam znalazło :)




1) Facial Sheet Mask - z ekstraktem z granatu i kwasem hialuronowym - twarz po niej była bardzo miękka, przyjemnie nawilżona, więc jak na nią gdzieś trafię to może skuszę się ponownie

2) Krem nawilżająco-kojący Uriage - muszę przyznać że świetnie poradził sobie z chrostkami po goleniu, które mi w tamtym okresie dokuczały nieco. Na pełne opakowanie się raczej nie skuszę, bo nie odczuwam na co dzień potrzeby tego produktu, zwykłe balsamy zwykle dają radę. Dodatkowo był dość toporny w smarowaniu i zostawiał lepiącą, tłustą warstwę ochronną, ale spodziewałam się tego.



3) Cedrowa odżywka do włosów WHITE AGAFIA - recenzja

4) Szampon do włosów nawilżający, Herbal Essences - o delikatnie kokosowym zapachu, który o dziwo mi nie przeszkadzał, a zwykle nie przepadam za tym zapachem w kosmetykach. Był okej, domywał, szału nie robił. Na nawilżenie nie liczyłam, bo do tego używam odżywek i masek. Nie plątał mi włosów.




5) Malinowa płukanka do włosów, Yves Rocher - myślę, że każdy zna ją chociażby z widzenia :) U mnie sprawdziła się okej, planuję, by pojawiła się jej recenzja na blogu, więc powiem tylko wstępnie, że mam ochotę na kolejne opakowanie :D

6) Kwiatowe masło do ciała, Pure Body Luxury - Zapach był ok, konsystencja też, ale potrafił się potwornie smużyć przy wcieraniu. Działanie w porządku, choć z bardzo suchą skórą nie dałby rady na pewno.


7) Antyperspirant w aorezolu o  zapachu gruszki i aloesu, Dove - zapach potrafi być duszący, ale poza tym u mnie spisuje się świetnie, dodatkowo zapach utrzymuje się cały dzień. Mam już kolejne opakowanie.

8) Roll-on z kofeiną pod oczy - dostałam w prezencie, kartonika już nie mam, więc nawet nie wiem jaka to firma, a tu się wszystko starło. Zostało jeszcze pół opakowania, ale się już żegnamy bo miał krótki termin 3 miesiące od otwarcia. Poza tym był okej, przyjemnie się go używało.


9) Energizujący żel peelingujący, Yves Rocher - recenzja

10) Próbka kremu do rąk Imbir i drzewo sandałowe, YOPE - była przyjemna, choć przez chwilę lepiły mi się po nim ręce i trochę długo się wchłaniał


No i niestety to już wszystko. Mam nadzieję, że w przyszłym roku będę miałą obfitsze denka :D No i obfite nowości, czego i również Wam życzę :)

A jak tam Wasze postanowienia noworoczne? Macie jakieś? :)

D.



Read More




środa, 20 grudnia 2017

Yves Rocher - Energizujący żel peelingujacy pod prysznic mango & kolendra

Hej, hej!
Dzisiaj pora na recenzję jednego z żeli, który dostałam w zestawie na imieniny. Już dobił dna, co... ekhm, trudne nie było z dwóch powodów, o których przeczytacie niżej. Przyznam, że to mój pierwszy żel z YR. Czy mój nos i serce go pokochały?

Od producenta:

Peelingujący żel pod prysznic do codziennego stosowania łączący przyjemność i delikatność.
Zawiera naturalne drobinki peelingujące w 100% z pestek owoców, aby zapewnić delikatny peeling.
W środku kulistych owoców Kolendry kryje się całe bogactwo olejku eterycznego. Jego korzenne i kwiatowe nuty oraz pikantna i ożywcza świeżość zostały uzupełnione o barwne i wibrujące nuty mango. Kompozycja zapachowa urzeka witalnością, która pobudza zmysły.
Wybór i połączenie składników roślinnych dokonany w oparciu o ich dobroczynne właściwości.

Działanie: Skóra jest oczyszczona, gładka jak po peelingu i delikatnie pachnąca.
Składniki pochodzenia roślinnego : drobinki peelingujące w 100% z pestek owoców
Formuła zawiera ponad 96% składników pochodzenia naturalnego
Formuła łatwo ulegająca biodegradacji
Eco tuba zawierające 25% plastiku, mniej niż poprzednio
Bez parabenów

Sposób użycia: Peelingujący żel pod prysznic może być stosowany codziennie. Formuła na bazie drobinek z pestek z owoców to idealne rozwiązanie dla codziennego peelingu.

17,90 zł / 200 ml


Teraz parę słów ode mnie :) Zacznijmy od zapachu - dla mnie jest przepiękny, świeży, zdecydowanie energizujący! Używanie go, jeśli chodzi o zapach było czystą przyjemnością i bardzo chętnie po niego sięgałam (powód nr 1 dla którego tak szybko się skończył :D). Mam jeszcze krem do rąk o tym zapachu i bardzo lubię go używać :D

Jeśli chodzi o opakowanie - niestety jest trochę niepraktyczne i czasami wręcz niebezpieczne. Dlaczego? Przede wszystkim tubka na zatrzask, który bardzo ciężko się otwiera, a już tym bardziej mokrymi rękami. Do tego końcówki tubki są bardzo ostre i udało mi się nawet lekko rozciąć sobie skórę, gdy próbowałam złapać tubkę, gdy wyślizgnęła mi się z dłoni przy próbie otwarcia.


Pora przejść do działania. Zacznę od tego, że po nałożeniu na mokrą skórę drobinek w ogóle nie czuć, żeby poczuć je jakoś w miarę sensownie musiałam się po nałożeniu lekko spłukać wodą i wtedy żel pokazywał, że faktycznie jakieś drobinki są. Z racji, że to żel peelingujący, a nie peeling, nie mogę od niego wymagać działania peelingu - jest więc to przyjemny żel pod prysznic z jakimiś masującymi drobinkami i tyle. Nie wysuszał, skóra była gładka, nie tak jak po peelingu, ale jednak.

Jest jednak jeszcze jedno ale. Wydajność. Zniknął bardzo szybko (jeśli dobrze kojarzę to ok.10 dni), nad czym ubolewam.

Podsumowując, cieszę się że dostałam go na prezent, jednak jestem rozczarowana, że znika tak szybko, więc nie skuszę się na niego sama.

A wy mieliście styczność z takimi żelami peelingującymi?

D.

Read More




niedziela, 17 grudnia 2017

Divine Star - beGlossy na Grudzień 2017


Hej wszystkim w tę śnieżną niedzielę!
Tak, u mnie od rana sypie równo, chociaż wszystko się w zasadzie topi.
Dzisiaj z lekkim opóźnieniem, ponieważ w piątek musiałam wyjechać i dopiero dzisiaj otworzyłam, dostałam w swoje łapki grudniowe pudełko beGlossy - Divine Star. Czy mnie zachwyciło? Czy poczuję się dzięki niemu jak "divine star"? Zobaczmy! Oby moje unikanie spoilerów na blogach było tego warte :D


Byłam bardzo mile zaskoczona, gdy zobaczyłam, że w tym pudełku znajduje się dodatkowy produkt z racji "VIP" - zamówiłam subskrypcję na 6 miesięcy. Przyjemna niespodzianka w okresie świątecznym :)
Co było dodatkowym produktem?


Kredka do oczu, Face Stockholm w odcieniu Frida - jest to mam wrażenie ciemno zielono-niebieskawy kolor. Jest ładny, ale nie jestem pewna czy mi przypasuje, zobaczymy.

Teraz przejdźmy do pozostałych produktów.


Hibiskusowy tonik do twarzy, Sylveco - jest to produkt, którego jeszcze nie miałam, swego czasu mnie kusił, ale jakoś wypadł mi z głowy więc cieszę się, że go dostałam :)

Emulsja silnie nawilżająca, Bandi - to jest chyba jedyny produkt, do którego nie potrafię się odnieść, nie do końca wiem jak go ugryźć. Zdarzają mi się okresy przesuszenia, szczególnie na policzkach, więc chyba poczeka na taki czas.




Oasis Gem Lipstick, Teez, Heat Wave Ruby -  wygląda ciekawie, jestem początkująca z kolorami na ustach, trochę się boję odważnych kolorów, no okej, nie oszukujmy się, każdych kolorów :D (porady do przyzwyczajenia się do noszenia kolorów na ustach przyjmę chętnie :D), ale zdecydowanie podoba mi się jej kolor, no zobaczymy co z nią będzie :D

Nawilżający balsam do ciała, Barnangen - Kolejny do kolejki, całkiem prawdopodobne, że wskoczy przed Niveę z poprzedniego pudełka, bo mnie bardziej ciekawi :D

Oliwka hydrofilna do oczyszczania skóry twarzy, szyi i dekoltu, Ingenii - próbka 8 ml, muszę przyznać że bardzo się z niej cieszę, ponieważ od jakiegoś czasu zastanawiałam się nad oczyszczaniem twarzy olejkami, ale jakoś ciągle było mi nie po drodze i trochę się bałam chyba :D O tej firmie pierwszy raz słyszę :) Zobaczymy co z tego wyjdzie :D


No to tyle z pudełka :D Czy mi się podoba? Tak! I pudełko samo w sobie jest przepiękne!

A czy Wam się podoba? Czy Wasze pudełka przypadły Wam do gustu?
Trzymajcie się ciepło i zdrowo w te grudniowe dni!

D.
Read More




czwartek, 14 grudnia 2017

Grudniowe nowości od siebie dla siebie | MAYBELLINE HOLIKA HOLIKA MAKEUP REVOLUTION ECOCERA REVLON RIMMEL

Hej!

Połowa grudnia już za nami (jak ten czas szybko leci...), więc zapraszam Was na przegląd dotychczasowych nowości w mojej kosmetyczce. Nie mam czasu na buszowanie między półkami, dlatego, jak typowy informatyk, kupuję przez internet :)

Na początek zakupy z Rossmanna:


Paletka Maybelline The Rock Nudes, która chodziła za mną już od jakiegoś czasu, a w dodatku teraz na promocji! Kolorki bardzo ładne, większość błyszczących, wręcz idealnych do sylwestrowych i karnawałowych make upów :)



Kolejnym nabytkiem jest zmywacz do paznokci w kremie z Delii - bardzo fajna alternatywa do tradycyjnych zmywaczy ze względu na podręczną tubę i neutralny zapach kremu (w przeciwieństwie do typowego 'smrodku' tradycyjnych zmywaczy).


MultiMaska AA oczyszczanie porów + kontrola sebum - już zużyta, więc pewnie niedługo możecie spodziewać się jej recenzji.


Kolejna maseczka to witaminowy koktajl dla skóry - rewitalizująca maska z witaminą C Lirene - ją też zamierzam zużyć na dniach, więc w niedalekiej przyszłości pewnie i jej recenzja :)


Swego czasu używałam podkładów Maybelline i gdyby nie ich trwałość może stosowałabym je do dziś. Ten jest całkiem nowym podkładem w ofercie Maybelline, a mowa o Fit me! - podkładzie matującym do skóry normalnej i tłustej, nr 110 Porcelain. Słyszałam same dobre opinie na jego temat, więc muszę przekonać się na własnej skórze.

Z racji Rossmannowej promocji 2+2 na produkty dziecięce zdecydowałam się skusić na 4 produkty i tak trafiły do mnie:


Krem ochronny przed wiatrem i zimnem z olejem z awokado i wyciągiem z rumianku od Babydream - wiadomo, zimą trzeba dbać szczególnie o naszą cerę, moja na mrozach staje się przesuszona, dlatego postawiłam na szczególną ochronę, którą dają właśnie produkty dla niemowląt i dzieci.


Uwielbiam kąpiele w wannie i mam nadzieję, że z racji, że jest to produkt dla dzieci - będzie pięknie pachniał. Trafiły do mnie perełki do kąpieli o zapachu owoców leśnych z oferty Isana Kids.


Kolejny produkt Babydream - emulsja w sprayu do opalania SPF 50+ - co prawda do lata jeszcze trochę czasu (:D), ale promocja rządzi się swoimi prawami :D Do tej pory miałam z tej firmy krem do opalania SPF 50+ również z oferty dziecięcej i bardzo sobie chwaliłam, z tym, że wchłaniał się dość długo. Ja nie lubię czekać, uwielbiam spraye jeśli chodzi o opalanie, więc myślę, że to będzie dla mnie strzał w 10.


Ostatni produkt z Rossmannowej promocji 2+2 jak i z całych Rossmannowych zakupów to błyszczący żel pod prysznic Isany o zapachu czerwonych jagód. Doczekał się już swojej recenzji na blogu - KLIK.


Drugie zamówienie pochodzi z drogerii Kosmetyki z Ameryki:



Dwie maseczki Holika Holika - pierwsza z nich to Pure Essence Mask Sheet Rose - maseczka z ekstraktem z róży. Różane kosmetyki służą mojej skórze, dlatego jestem bardzo ciekawa tej maski. Druga z nich to After Hard Study Mask Sheet - oczyszczająco-łagodząca maska z olejkiem z drzewa herbacianego i zielonej herbaty, a więc kolejne rzeczy, które służą mojej cerze.


Markę Evree bardzo lubię, dlatego nie zastanawiałam się długo widząc na promocji mleczko do demakijażu twarzy z ekstraktem z rooibosa i olejkiem marula.


Lakierów do paznokci nigdy mi nie dość :D Zaopatrzyłam się w 4 nówki sztuki (za szałowe 2,50 za lakier :DD). Serię Super Gel z Rimmela i zachwalałam ją w tym poście (KLIK), dlatego trafił do mnie kolor, którego jeszcze nie miałam - 023 Grape Sorbet razem z top coatem, który co prawda już u mnie jest, ale top coaty zużywają się szybciej, więc na pewno się nie zmarnuje :) Dalej mamy dwa bardzo żywe i letnie kolory na ożywienie zimy :) Od lewej - Revlon nr 410 Tangerine oraz 60 Seconds Rimmel nr 450 Sunny Days.


Kolejny produkt to uwielbiany żel wielofunkcyjny z aloesem Holika Holika. Słyszałam o nim dobre opinie, dorwałam na promocji i jest też u mnie, bardzo się cieszę na to spotkanie!


Nie należę do super zwolenniczek hybryd, jednak czasem zdarza mi się je nosić, a największą udręką jest dla mnie ich ściąganie, dlatego zaopatrzyłam się w klipsy na paznokcie pomagające usuwać lakiery (zwłaszcza hybrydy) marki Bling.



Jest i druga, bardziej wyczekiwana paletka! MakeUp Revolution Beyond Flawless



A oto jak się prezentuje w środku:




32 kolorki, część matowych, część błyszczących. Kolorki w 100% moje, jestem bardzo zadowolona z zakupu, mam nadzieję, że efekt i trwałość na oczach mnie nie zawiodą.


Jako gratis do zakupów trafił do mnie tester pudru bambusowego Ecocera

Co z tych rzeczy miałyście okazję już testować? Dajcie znać, jak podobają Wam się moje nowości :)

Trzymajcie się,
Michalina
Read More




niedziela, 10 grudnia 2017

Efekt syrenki nie tylko na paznokciach

Witajcie Kochane w to niedzielne leniwe popołudnie :)

Nie wiem jak u Was, ale we mnie drzemie jeszcze czasem mała dziewczynka, księżniczka, która żałuje, że dzieciństwo minęło bezpowrotnie :( Jakaś część z dziecka jest w nas chyba do końca życia i nie powinniśmy się z tym kryć. Swoich dzieci jeszcze nie mam, ale to nie przeszkodziło mi skorzystać z Rossmannowej promocji 2+2 na produkty dziecięce. Brakowało mi jednego produktu, więc zdecydowałam się na błyszczący żel pod prysznic o zapachu czerwonych jagód - i to właśnie on jest bohaterem dzisiejszej recenzji, zapraszam!


Żeli pod prysznic nigdy za wiele, a dziecięce produkty pachną zazwyczaj słodko, dlatego zdecydowałam się właśnie na niego. Poza tym uwielbiam żele Isany, więc w ciemno założyłam, że mi się spodoba. Żel ma pojemność 300ml, ma nieco inne opakowanie niż standardowe żele Isany i oczywiście jest utrzymany w typowo dziewczęcych motywach :) Co do efektu syrenki z tytułu posta - ma mnóstwo błyszczących drobinek, które utrzymują się jeszcze chwilę po kąpieli (ku uciesze mojego chłopaka :D ), spójrzcie same:


Jeśli chodzi o zapach to w sumie ciężko mi sprecyzować - z jednej strony wyczuwam tam nutę truskawki (?), a z drugiej przywołuje mi na myśl te wszystkie okropne lekarstwa z dzieciństwa :)

Żel jest BARDZO rzadki, dlatego nie próbowałam nawet uchwycić konsystencji na zdjęciu bo najzwyczajniej w świecie żel zdążyłby mi spłynąć z ręki zanim zrobiłabym fotkę. Pieni się słabo, ale nie beznadziejnie. Przez to, że jest bardzo rzadki, stosunkowo dużo żelu wydobywa się przez otwór. No i farbuje wodę na różowo (a przynajmniej przez jakiś czas), co pewnie będzie frajdą dla dziewczynek :)

Żel trafił do mnie bardziej jako 'czwarty do brydża', dlatego na pewno do niego nie wrócę, wolę żele Isany ze standardowej 'dorosłej' oferty, jednak przyjemnie było poczuć się znów jak mała dziewczynka :)

Zdarza się Wam samym sięgać po produkty przeznaczone dla dzieci? :)

Trzymajcie się ciepło!
Michalina
Read More




środa, 6 grudnia 2017

Denko w listopadzie wg D.

Hej, hej!

Jak tylko zaczął się grudzień, od razu zaczął padać śnieg, ale się nie utrzymał. Co nie przeszkadza jednak, by było potwornie zimno. Chociaż tak długo jak nie ma lodowatego wiatru, dla mnie często jest w sam raz, jednak wiatr ostatnio niezmiennie towarzyszy zimnej pogodzie :(

Ostatnio dużo nowości było, jak jednak wygląda zużywanie u mnie? Myślę, że mogłoby być lepiej, ale i tak nie jest źle. Robiłam też porządki w kosmetyczce, bo parę rzeczy powinno już zawitać do kosza ze względu na termin ważności, więc część rzeczy idzie nie do końca zużyta, ale już najwyższa pora.

Zerknijmy co poleciało do kosza w tym miesiącu w Mikołajki!

Pierwszy zestaw zużytych kosmetyków:


1. Żel pod prysznic Summer edition Palmolive- Nie potrafiłam określić jego zapachu konkretnie, niemniej był on przyjemny. Żele Palmolive są dla mnie okej, mają przyjemne zapachy i nie wysuszają :)

2. Maska w płachcie z ekstraktem z dzikiej róży i witaminą C - nie zauważyłam szału po jej użyciu, była mocno nasączona, nieco kiepsko wycięta, ale ogólnie przyjemny produkt, ale bez szaleństw w efektach.

3. Szampon nabłyszczający Schauma - jakoś trafił w moje ręce, nie przepadam za szamponami Schaumy, bo po kilku użyciach najczęściej zaczynam mieć przesuszoną skórę głowy, tak było i tutaj. Zapach był przyjemy i szampon domywał oleje, ale nie wrócę do niego.

4. Próbka kremu-żelu Hydra Vegetal Yves Rocher - ogólnie przyjemny krem, kupiłam z rabatem pełnowymiarowy produkt, zobaczymy jak się spisze przy dłuższym stosowaniu. Ma bardzo silny, specyficzny zapach.






5. Maseczka jajeczna do włosów Agafii - miałam ją pierwszy raz, działała okej, być może jeszcze się skuszę, ale wolę ją stosować na przemian z innymi maskami.

6. Próbka Benton Aloe BHA Skin Toner do twarzy - miał taką śliską konsystencję, ale przyjemny, ciężko cokolwiek więcej powiedzieć, bo zużyłam na raz na twarz, szyję i dekolt. Nie uczulił mnie :)


7. Odżywcza kuracja z marokańskim olejkiem arganowym, Avon - serum na końcówki, było bardzo przyjemne, dobrze chroniło końcówki i miało przyjemny zapach, być może kiedyś wrócę, ale tyle jest różnych tego typu produktów, że ciężko powiedzieć :)

8. Maska w płachcie z olejkiem migdałowym i witaminą E - w przeciwieństwie do poprzedniej wersji, po tej było widać efekt od razu, skóra była przyjemnie gładka, nawilżona, pełna blasku! Jeśli na nią gdzieś trafię (nie pamiętam gdzie je dostałam), z pewnością się na nią skuszę!


9. Antyperspirant Go Fresh o zapachu gruszki, Dove - już mam następne opakowanie, dla mnie spisuje się świetnie, z tym, że  w pierwszej chwili może wydawać się duszący

10. Żel pod prysznic z wyciągiem z listków drzewa oliwnego i chabrów, Naturaverde - nie, nie nie NIE. Nigdy więcej. Recenzja


 11. Pomadka ochronna, Alterra - to jeden z kosmetyków nie do końca zużytych, kupiłam ją parę lat temu i po jakimś czasie zapodziałam, zużyłam połowę, a teraz po znalezieniu idzie do kosza. Z tego co kojarzę, była trochę tępa i miała jakby shimmer w sobie.

12. Balsam do ust, wiśniowy Carmex -  Też zużyta połowa, używało się go dużo przyjemniej niż zwykłego, a działanie miał równie dobre. Aktualnie mam truskawkowy w sztyfcie, ale chwilowo odstawiłam, bo udało mi się doprowadzić usta do normalnego stanu, a carmex ratuje mnie z najgorszego możliwego stanu ust.

13. Balsam do ust, klasyczny Carmex - też połowa, bo też się zapodział w którymś momencie. Dla mnie jest to ratunek najbardziej popękanych, przesuszonych ust. Muszę tylko wyczuć, w którym momencie odstawić i przejść na normalny balsam, bo potem zaczyna szkodzić.


14. Lakiery - Rimmel i Astor -  wszystkie były okej, ale już zgęstniały, a ja od jakiegoś czasu przeszłam na hybrydy, więc pora się pożegnać.

15. Insta-Dri, Sally Hansen -  gdy korzystałam ze zwykłych lakierów to był mój ulubiony top coat który przyspieszał wysychanie. Jeśli kiedyś wrócę do zwykłych lakierów (np. latem szalone kolory na stopach :D), to chętnie po niego sięgnę!


I powrót do zużytych do końca kosmetyków :D

16. Kojąca maska w płachcie, LomiLomi - kupiłam w Hebe, była przyjemna, pachniała dość intensywnie jaśminem, ja lubię ten zapach bardzo, więc mi nie przeszkadzało. Była dobrze nasączona. Skóra po niej była gładka, nawilżona i... ukojona :) Spore szanse, że skuszę się ponownie.

17. Podkład w kompakcie 2in1, Manhattan - miał służyć jako podkład lub puder. Nie sprawdzał się w żaden sposób, ale koniec końców zużyłam jako puder. Jako podkład był potwornie pomarańczowy, jako puder przyciemniał podkład i się odcinał. Potrafił podkreślać pory... Temu panu już dziękujemy.

18. Eyeliner Celebrities Eveline - był w porządku, trzymał się dobrze, głęboka czerń, łatwo się nim posługiwało.

19. Tusz do rzęs, False Lash Wings, L'Oreal - Jako świeży był całkiem fajny, robił szał, ale pod koniec się już osypywał mocno i był mordęgą. Raczej nie wrócę, bo mam swoich ulubieńców z Maybelline.


I to tyle w tym miesiącu. Mogło być lepiej, ale źle chyba też nie jest :) Znacie coś z tych kosmetyków?
Trzymajcie się ciepło!

D.
Read More




Return to top of page
Powered By Blogger | Design by Genesis Awesome | Blogger Template by Lord HTML